Lalkowy ZASP

Pierwodruk: LALKOWY ZASP, Suplement pisma ZASP-Stowarzyszenia – „Sceny Polskie”, ZASP, Warszawa 2020, ss. 26, 50 il. 

Nowoczesne lalkarstwo narodziło się w Polsce w początku XX wieku. Ci, którzy je współtworzyli, nie mieli żadnych lalkarskich korzeni, nie uprawiali wcześniej tej profesji, nie należeli do lalkarskich rodów. Po prostu zafascynowała ich nowa dziedzina sztuki teatralnej, rodząca się po raz pierwszy jako sztuka dla dzieci. Koncentracja na widzu dziecięcym wynikała z profesji nowych twórców (nauczyciele), nowych koncepcji pedagogicznych wskazujących na znaczenie sztuki w rozwoju dziecka, wreszcie z analizy samego teatru lalek, jego możliwości dydaktycznych i artystycznych.

Nowy lalkowy teatr dla dzieci w Polsce zapoczątkowały kobiety. Pionierką była Maria Weryho Radziwiłłowiczowa. Kobiety uparcie walczyły o rozwój edukacji. Same chciały się uczyć i ciągnąć w górę społeczeństwo, najlepiej zaczynając od dzieci. Po powstaniu styczniowym musiały się na serio zmierzyć z wszelkimi problemami zarządzania i organizacji jakiejkolwiek działalności. Miały poczucie coraz większej własnej wartości. Stąd już tylko krok do podejmowania ryzyka, także artystycznego. Dołączyli do nich przedstawiciele rozmaitych środowisk artystycznych: literaci, plastycy, muzycy, aktorzy i wspólnie budowali teatr, o którym w gruncie rzeczy niewiele wiedzieli, co najwyżej otarli się o jakieś znane europejskie sceny lalkowe, zwłaszcza słynny monachijski teatr marionetkowy Josefa Leonharda Schmida, który w Monachium zapoczątkował nurt teatru lalek dla dzieci, pozyskując do współpracy stałego autora, hrabiego Franza von Pocciego. Schmid uwolnił lalkarstwo od kopiowania teatru aktorskiego, zaproponował stały teatr repertuarowy, całkowicie odnowiony, oparty na romantycznym modelu.

Taki teatr lalek – teatr dla dzieci zdominował lalkarstwo XX wieku. W latach 30. w Polsce doprowadził do skrystalizowania się niezależnego środowiska lalkarskiego. W początkach nie było ono jednolite. Jan Sztaudynger w Poznaniu skupił wokół siebie lalkarzy Wielkopolski i Pomorza, i zorganizował pierwsze stowarzyszenie – Wielkopolską Rodzinę Marionetkarzy. Jan Wesołowski, współtwórca warszawskiego Baja, wraz z błyskawicznie poszerzającą się liczbą jego zwolenników tworzyli ogromne środowisko bajowskie, które odwoływało się do najszerszych inicjatyw amatorskich.

Po II wojnie światowej polski ruch lalkarski został całkowicie zhomogenizowany. Zdominowała go instytucja teatralna, wzorowana na teatrach dramatycznych, od 1950 stopniowo upaństwawiana. Ta nowa forma strukturalna wymagała nowych specjalności, przestrzeni, środków artystycznych, w konsekwencji także nowej organizacji środowiska. Lalkarze wyszli z wojny rozproszeni i w sumie nieliczni. Najaktywniejsi włączyli się w struktury powstających środowiskowych związków zawodowych, które w 1949 połączyły się z ZASP-em, najstarszą organizacją reprezentującą interesy ludzi teatru. Na liście członków ZASP, sporządzonej w 1949, byli m.in.: Wanda Byrska-Pawłowska, Stanisław Byrski, Jerzy Dargiel, Zenobia Dębicka, Jan Dorman, Marta Janic, Władysław Jarema, Zofia Jaremowa, Zenon Kalinowicz, Tadeusz Karwat, Adam Kilian, Janina Kilian-Stanisławska, Klementyna Krymko, Sabina Małek, Julian Pappé, Jan Pękała, Joanna Piekarska, Franciszek Puget, Henryk Ryl, Alfred Ryl-Krystianowski, Ryszard Sikorski, Tadeusz Sowicki, Romana Stojakowska, Stefan Stojakowski, Jan Wesołowski, Edmund Zaborowski. W 1950 roku ZASP został ostatecznie zlikwidowany, a od 12 lipca tego roku działało już nowe Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatru i Filmu (SPATiF).

Pierwszy Zjazd SPATiF-u przyniósł lalkarzom głównie rozczarowania. Prezesem stowarzyszenia został wrażliwy na teatr lalek Leon Schiller, ale w 25-osobowym zarządzie nie znalazł się ani jeden lalkarz. „Posmak skandalu miała dyskusja, która rozwinęła się z powodu tego pominięcia” (TL 1950, nr 1). Lalkarze koncentrowali się tymczasem wokół działań inicjowanych przez nowo powstałą (listopad 1949) Centralną Dyrekcję Państwowych Teatrów Lalek (CDPTL), którą powołano w związku z upaństwowieniem pierwszych teatrów. Przedsiębiorstwo, pełniące podobną rolę jak później Wydział Teatrów Lalek Ministerstwa Kultury i Sztuki, istniało do 1953. Jego szefowie zmieniali się, dwukrotnie dyrektorem CDPTL był Henryk Ryl, w ostatnim roku Edwarda Chmielnicka. W połowie 1952 zatrudniało 26 osób, m.in. Zofię i Jana Sztaudyngerów (redakcja „Teatr Lalek”), Jana Kulmę, Juliannę Całkową (nadzór artystyczny).

CDPTL zatwierdzała repertuar oraz składy dyrekcji i zespołów teatrów, określała plany finansowe i usługowe, za których wykonanie odpowiadali dyrektorzy poszczególnych placówek. Współorganizowała Ogólnopolski Festiwal Sztuk Rosyjskich i Radzieckich w Warszawie w marcu 1950, czasopismo „Teatr Lalek”, pierwsze narady środowiskowe dotyczące repertuaru. W połowie 1951 zainicjowała powołanie specjalnej komisji do zbadania „przydatności zawodowych kadr aktorskich” w teatrach lalek. Ta akcja, która doprowadziła do regularnej organizacji szkoleń i udziału (z marnym skutkiem) grupy lalkarzy z teatrów podległych Centralnej Dyrekcji PTL w pierwszym eksternistycznym egzaminie aktorskim (czerwiec 1952), prowadzona była w bezpośredniej współpracy ze SPATiF-em. Być może najważniejszą inicjatywą okazało się zwołanie w  czerwcu 1952 Ogólnopolskiego Zjazdu Lalkarzy. Była to okazja do podsumowania pierwszych lat profesjonalnego lalkarstwa, zwłaszcza wskazania wielu jego słabości: wychowawczych i ideologicznych, ale przede wszystkim repertuarowych i kadrowych. Efektem Zjazdu była propozycja likwidacji łódzkiej CDPTL, usamodzielnienie podległych jej teatrów i powołanie specjalistycznej komórki w MKiS, której funkcją byłaby koordynacja całokształtu działalności teatrów lalek. Tak się też stało z końcem 1952 roku. Łódzkie przedsiębiorstwo zlikwidowano, a sprawami lalkarzy zajęła się Sekcja (później Wydział) Teatru Lalek w Departamencie Teatru MKiS, na którego czele w pierwszych dwóch latach stała Krystyna Śniadecka, następnie (od 1955) – przez blisko dwie dekady – naczelnikiem był Henryk Jurkowski.

Jednocześnie z tymi zmianami administracyjnymi przebiegał proces formowania się lalkarskiej reprezentacji w SPATiF-ie.[1] 27 września 1952 z inicjatywy Zarządu Głównego  zwołano w Warszawie spotkanie kierowników artystycznych państwowych teatrów lalek, podczas którego powołano Komisję Organizacyjną przyszłej Sekcji Teatrów Lalek SPATiF. W jej skład weszli: Stanisław Byrski, Władysław Jarema (przewodniczący), Irena Sowicka, Henryk Ryl (wiceprzewodniczący) i Jan Wilkowski (sekretarz). Jarema i Ryl przewodzili wówczas polskiemu lalkarstwu, Byrski – był kierownikiem plastycznym łódzkiego Pinokia, Sowicka – świeżo usuniętą z funkcji dyrektorką Guliwera, Wilkowski – młodym reżyserem i debiutującym kierownikiem artystycznym warszawskiej Lalki. Wkrótce, z polecenia Zarządu Głównego, dokooptowano Juliannę Całkową, wówczas głównego środowiskowego ideologa i sprawną działaczkę. Sprawy szkolenia i doszkalania lalkarzy (i tysiączne problemy z tego wynikające) uznano za jedno z głównych zadań środowiska i będzie to podstawowy problem Sekcji Teatrów Lalek przez wiele kolejnych kadencji. Jarema domagał się ponadto wpływu Sekcji na kształt czasopisma „Teatr Lalek”, a silne emocje wzbudzała świeża likwidacja Państwowej Szkoły Dramatycznej Teatru Lalek, prowadzonej przez Janinę Kilian-Stanisławską. Warto odnotować tu głos Wilkowskiego, absolwenta szkoły, że przy naborze kandydatów nie sprawdzano żadnych przydatności do zawodu lalkarza i w konsekwencji była to boczna furtka do zawodu aktorskiego, dokąd i wielu absolwentów trafiło. Opinia Wilkowskiego nie wzbudziła zainteresowania, podobnie jak niewiele zmieniły się kryteria przyjęć kandydatów w żadnej z  przyszłych szkół lalkarskich (poza SATL-em) aż do dzisiejszego dnia.

Początkowy impet członków komisji przygotowującej przyszłą sekcję lalkową  wkrótce osłabł. Zajęci własnymi teatrami, mieszkający z dala od Warszawy, nie mieli sposobności do intensywnych spotkań. Ogromnie dużo czasu zabierały sprawy organizacyjne, będące głównym zadaniem komisji: ustalenie kryteriów przyjmowania członków oraz ich rekrutacja, powoływanie delegatur w teatrach, ocena stażu pracy i przyjmowanie nowych członków (rzeczywistych i kandydatów), załatwianie rutynowej korespondencji z tym związanej, wyjaśnianie i rozstrzyganie rozmaitych nieścisłości dotyczących członkostwa. Na liście pierwszych członków rzeczywistych byli m.in.: Adam Kilian, Janina Kilian-Stanisławska, Julianna Całkowa, Jan Wilkowski, Jan Pękała, Iwona Popielarczyk, Tadeusz Sowicki, Zofia i Władysław Jaremowie, Romana i Stefan Stojakowscy, Kazimierz Mikulski, Jerzy Skarżyński, Franciszek Puget, Stanisław Rychlicki, Alfred Ryl-Krystianowski, Tadeusz Walczak, Marta Janic, Wanda i Stanisław Byrscy, Ali Bunsch, Ewa Totwen. Okazjonalne posiedzenia komisji przywoływały zawsze najpilniejsze środowiskowe sprawy, uruchamiały korespondencję między rozmaitymi instytucjami, ale trudno było się porozumieć, nawet w tak nielicznym gronie członków komisji. Kilkakrotnie Zarząd Główny SPATiF interweniował w sprawie opieszałości i niesystematyczności lalkarzy. Problemy do rozwiązania były jednak doprawdy skomplikowane. Już w 1952 roku sugerowano, że najlepszym rozwiązaniem kwestii szkolnictwa lalkarskiego byłoby powołanie wydziału przy szkole teatralnej. Rektorat PWST w Warszawie kategorycznie odrzucił taką ewentualność, podobnie jak Centralny Zarząd Teatrów (MKiS); wszyscy domagali się np. przywrócenia zlikwidowanego w 1953 czasopisma lalkarskiego, ale tylko Henryk Ryl obstawał przy jego samodzielności, pozostali koledzy optowali za włączeniem tematyki lalkarskiej do pisma „Teatr”.

Dramatyczne kłopoty z kadrą aktorską, całkowity brak reżyserów lalkarzy, coraz częstsze wakaty na stanowiskach dyrektorów teatrów, nie mówiąc już o sprawach repertuaru, skandalicznych warunkach objazdów, niskim poziomie artystycznym ogromnej ilości przedstawień – wszystko to sprawiało, że problemy lalkarzy wydawały się nie do rozwiązania. Dziś widać to wyraźnie jak rozbuchano strukturę nowego teatralnego gatunku, niewiarygodnie rozbudowano (po upaństwowieniu) administrację, zagrzebano w cyfrach, statystyce, nie troszcząc się zbytnio o zaplecze, zwłaszcza zaplecze artystyczno-techniczne teatrów. Światli lalkarze, działacze SPATiF-u, widzieli to już i głośno o tym mówili na słynnej naradzie lalkarskiej z końca 1954 roku.  Niezależnie od sukcesów, jakim z pewnością było porozumienie SPATiF-u z CZT o szkoleniu studyjnym lalkarzy i powołanie Oddziału Lalkarskiego przy krakowskiej PWST, opartego na zasobach Groteski i z Jaremą jako głównym wykładowcą przedmiotów lalkarskich.

Wracała nieustannie kwestia utworzenia reprezentacyjnego centralnego teatru lalek w Warszawie, jak w wielu krajach satelickich, zwłaszcza że poziom stołecznych teatrów w pierwszej połowie lat 50. był znacznie niższy niż najlepszych polskich zespołów lalkowych, a to poprzez warszawskie spektakle budowano opinię o rozwijającym się lalkarstwie. I ta opinia, nie tylko urzędnicza, ale i środowiskowa była druzgocząca. W protokołach kolejnych posiedzeń widać pasję budowania i rozwijania dyscypliny, najczęściej kończyło się niestety w fazie marzeń. Korespondencja lalkarska trafiała bądź w próżnię, bądź przynosiła odmowne odpowiedzi. Jakże inaczej wyglądałoby dziś polskie lalkarstwo, jego zaplecze krytyczne, dokumentacyjne i teoretyczne, gdyby np. Państwowy Instytut Sztuki przystał na zgłoszoną przez Całkową w 1954 propozycję powołania archiwum lalkowego i jednoosobowej sekcji badawczej? Nie przystał. Inicjatywa SPATiF-u znów pozostała na papierze, a problem nie znalazł rozwiązania do dzisiaj.

A mimo to, choć z wielkimi kłopotami, udawało się powoli rozwijać system szkoleń lalkarzy, organizowany w różnych teatrach lalek, uzyskano specjalne kredyty na doszkalanie aktorów, doprowadzono do pierwszej sesji państwowych egzaminów eksternistycznych dla lalkarzy (1954), a potem kolejnych w następnych latach, przeprowadzono skomplikowaną kategoryzację aktorów, otwarto Oddział Lalkarski w Krakowie. Lista niepowodzeń bądź potrzeb byłaby równie okazała, poczynając od druzgoczącej oceny egzaminów eksternistycznych, kończąc na apelu Jana Wilkowskiego o pilne powołanie studium dla reżyserów teatru lalek.

W 1955 ukonstytuowano wreszcie status sekcji lalkowej. Nie dokonał tego Zjazd SPATiF-u. Delegaci lalkarze zebrali się 16 V 1955 i w drodze wyborów dokonali powołania zarządu Sekcji Teatrów Lalek. Przewodniczącym został Henryk Ryl, wiceprzewodniczącym Jan Wilkowski, sekretarzem Julianna Całkowa, we władzach sekcji znaleźli się też Władysław i Zofia Jaremowie oraz  Ludwik Niedźwiedzki, Stanisław Byrski i Janusz Karsch.

Kształcenie lalkarzy pozostało w dalszym ciągu sprawą priorytetową działalności sekcji. Zgłaszano propozycje powołania szkół lalkarskich w Warszawie (Wilkowski), w Łodzi (Ryl), organizowano seminaria w Łodzi, Warszawie, Gdańsku, Krakowie. Już w 1956 Jarema ogłosił, że krakowski Oddział Lalkarski nie zdaje egzaminu. Zaczęto wracać do dyskutowania przyteatralnych studiów lalkarskich, podobnie jak ponowiono apele o powstrzymanie procesu powoływania wciąż nowych teatrów przy silnym niedofinansowaniu już istniejących, braku etatów dla asystentów reżysera, by choć w taki sposób ratować sytuację na bardzo skromnym rynku reżyserskim. Po raz pierwszy pojawiła się wówczas kwestia warsztatów reżyserskich i ich zasad,  norm lalkarskich, która to sprawa (także zrównanie norm aktorskich i lalkarskich) będzie jedną z najistotniejszych kwestii przez kolejne dekady, choć w konsekwencji nigdy nie zostanie rozstrzygnięta po myśli aktorów i reżyserów teatru lalek.

W 1956 wprowadzono zasadę sezonów w teatrach, w konsekwencji – umów sezonowych, pojawiła się pierwsza oferta studiów lalkarskich w Czechosłowacji, zaczęły się kontakty międzynarodowe, najpierw z Bułgarią i Węgrami. Szefem nowego zarządu Sekcji w 1957 został Jarema, a we władzach zasiadali m.in. Adam Kilian, Monika Snarska, Janusz Karsch, Henryk Zalesiński i Leszek Śmigielski. Regulowanie norm aktorów-lalkarzy, problem ustalenia pełnowymiarowego widowiska lalkowego, sprawa rent aktorskich, wizytowanie teatrów i zebrań rad artystycznych, wysiłki zmierzające do ułatwienia kontaktów między rozproszonymi po kraju artystami, wymiany plastyków i reżyserów, prace nad wyeliminowaniem kierowników artystycznych i reżyserów bez uprawnień, zabiegi o reaktywowanie czasopisma „Teatr Lalek” – to były główne problemy sekcji i oczywiście ciągłe szkolenia, organizowane dość systematycznie w całym kraju. W wielu sprawach lalkarskich sekcja po prostu opiniowała. Takiej opinii domagało się środowisko, ale i urzędy administracyjne, poczynając od Ministerstwa Kultury. Nie zawsze były to opinie rozsądne. Dziwi np. zablokowanie przyjazdu Teatru dei Piccoli Podrekki w drugiej połowie lat 50., gdyż sekcja postawiła warunek: do wizyty może dojść, jeśli odbędzie się na prawach wymiany międzynarodowej: Teatro dei Piccoli w Polsce, a któryś z teatrów wystąpi we Włoszech. Ewidentny przejaw myślenia pozaartystycznego.

Na co dzień jednak Sekcja Teatrów Lalek wykazywała doprawdy wielką troskę o sprawy lalkarskie. Pośredniczyła w dziesiątkach konfliktów, jakie pojawiały się wśród lalkarzy. I podejmowała decyzje trudne, choćby sprzeciw wobec powrotu Ireny Sowickiej do Guliwera, po jej ponownym odwołaniu z funkcji dyrektora w 1957, gdyż nie zreorganizowała zespołu („zdemoralizowanego i intryganckiego”), nie odniosła w ostatnich sezonach żadnych poważniejszych sukcesów. Dziś takie stanowisko stowarzyszenia chyba nie byłoby możliwe i pewnie wielka szkoda. A kwestii spornych było wiele: w Teatrze Łątek w Gdańsku wokół Totwenek, w  toruńskim Baju Pomorskim wokół Stanisława Stapfa, wokół Szczepana Baczyńskiego w Guliwerze, Joanny Piekarskiej w Poznaniu, głośnego ataku Henryka Ładosza na Jana Wilkowskiego. Autorytet Władysława Jaremy, przewodniczącego Sekcji do 1963 roku, miał tu z pewnością wielkie znaczenie. Z jego opinią po prostu się liczono. A był to czas ważnych wydarzeń: Henryk Ryl współorganizował wówczas Polski Ośrodek Lalkarski UNIMA, Kongres UNIMA i pierwszy międzynarodowy festiwal w Warszawie w 1962 roku, rodziły się polskie festiwale teatrów lalek: w Toruniu, Opolu, Lublinie, Poznaniu, wkrótce w Bielsku-Białej. Sekcja Teatrów Lalek SPATiF-u uczestniczyła aktywnie we wszystkich tych wydarzeniach.

W 1963 Jarema, jako pierwszy spośród lalkarzy, został wybrany do Zarządu Głównego SPATiF-u. Na stanowisko przewodniczącego Sekcji powrócił Henryk Ryl i wciąż jeszcze główna debata o stanie polskiego lalkarstwa toczyła się między nimi. Jej kulminacyjnym punktem była słynna narada lalkarzy zorganizowana w Warszawie w grudniu 1964 przez Sekcję Teatrów Lalek. Wiele sformułowanych tam opinii może dziś zaskoczyć. Janusz Galewicz w obszernym referacie o festiwalach i aktorstwie lalkowym jednoznacznie sformułował obowiązującą tendencję: „wyparcie lalki ze sceny lalkowej […] na korzyść zmarionetyzowanego aktora w masce lub bez innych form teatralnych”. Julianna Całkowa, przez ostatnich kilka lat przyglądająca się z ubocza środowisku, przenikliwie oceniła stan lalkarstwa w połowie lat 60.: po okresie (zwłaszcza lat 50.) kiedy teatr lalek był ważny ze względów politycznych w związku z narzucaniem nowej polityki kulturalnej państwa, został zmarginalizowany, stał się niszą, przestał być ważny. Lalkarze gardłowali o dzieciach, dla dzieci, ale nie umieli przyciągnąć pedagogów, wychowawców, dla których ta forma byłaby ważnym środkiem wychowania przez sztukę. To pedagodzy – według Całkowej – mogliby teraz być lokomotywą lalkarstwa, lecz oni też nie są nim zainteresowani. Podniosła problem całkowitego braku zainteresowania SPATiF-owską naradą, co – jeszcze kilka lat temu byłoby  niemożliwe: wówczas uczestniczyli w podobnych konferencjach wszyscy: wysocy urzędnicy ministerialni, szefowie stowarzyszeń, nawet przedstawiciele Wydziału Kultury KC PZPR. Dziś jest wyłącznie Henryk Jurkowski, urzędnik parający się krytyką, a to fałszywa pozycja – podkreślała. Władysław Jarema z całą mocą wyakcentował, że teatr lalek jest dla dzieci od jedenastego roku życia i o taki teatr zawsze walczył. I że nie chodzi w teatrze lalek o żadne wychowywanie przez sztukę, tylko o sztukę właśnie. Po zamkniętej już swojej przygodzie ze szkolnictwem lalkarskim domagał się zaprzestania marzeń o akademickim kształceniu lalkarzy. W teatrze trzeba być majstrem, nie magistrem – mówił. Powinno się powołać trzy teatry główne, przy których odbywać się będzie regularne kształcenie aktorów. Są lalkarze, którzy kochają lalki, ale nie chcą grać dla dzieci.

Organizowane dyskusje i memoriały wysyłane przez Sekcję Teatrów Lalek w sprawie szkolnictwa lalkarskiego wymagałyby oddzielnego omówienia. Niemal w każdej kadencji wracały sprawy kształcenia i szkoleń lalkarzy. Julianna Całkowa na zlecenie MKiS przygotowała w 1965 projekt przyteatralnego studia aktorskiego dla kandydatów do zawodu aktora w teatrze lalek. Stał się on podstawą do opracowania programu SATL-u we Wrocławiu Równie newralgicznym punktem była kwestia reżyserów. SPATiF (wkrótce SPATiF-ZASP) w latach 60. przeprowadził akcję weryfikacyjną wśród reżyserów, ustalił wraz z MKiS zasady eksternistycznych egzaminów reżyserskich i przez całe lata je współorganizował. W 1967 z inicjatywy Leokadii Serafinowicz i Wojciecha Wieczorkiewicza powstał projekt powołania trzyletniego studium reżyserskiego przy poznańskim Marcinku. Mimo poparcia MKiS oraz Wydziału Kultury Rady Narodowej miasta Poznania, tym razem sekcja SPATiF-u w osobie nowej przewodniczącej Moniki Snarskiej zajęła ostrożnie nieprzychylne stanowisko. Inicjatywa upadła. Szkoda, bo program studia (co dziś widać wyraźnie) obejmował zajęcia z niezwykłymi wykładowcami: Jan Berdyszak (język plastyki), Ludwik Erhardt, Jerzy Grotowski (technika wyobraźni), Henryk Jurkowski, Krystyna Mazur, Zbigniew Osiński, Konstanty Puzyna, Zbigniew Raszewski, Józef Ratajczak, małe etiudy reżyserskie prowadzić miała Serafinowicz, a Wieczorkiewicz – elementy warsztatu aktorskiego.

Monika Snarska czynnie uczestniczyła w pracach sekcji lalkowej od drugiej połowy lat 50. Kilkakrotnie pełniła funkcję wiceprzewodniczącej, ale władzę sekcji sprawował zawsze jej szef. W dotychczasowych zarządach zasiadali znakomici lalkarze, z pewnością służyli pomocą i współodpowiadali za podejmowane decyzje: Kilian, Karsch, Byrski, Zalesiński, Śmigielski, Wieczorkiewicz, Wilkowski, Franciszek Puget, Zofia Jaremowa, ale – zgodnie ze statutem sekcji – to przewodniczący wyznaczał sposób i styl jej działania. W 1965 Monika Snarska została szefową Sekcji Teatrów Lalek na dwie kadencje. Pewnie po Rylu i Jaremie nie było to łatwe zadanie, ale dyrektorka Guliwera miała silną osobowość i energicznie przystąpiła do realizowania nowych inicjatyw i porządkowania lalkarskiego podwórka. Wkrótce po objęciu funkcji wystosowała pisma do MKiS w sprawie niskiego poziomu warszawskiej Fraszki i kieleckiego Kubusia, teatrów – jak pisała – kierowanych przez ludzi bez uprawnień i kwalifikacji, reprezentujących niski poziom. Skrytykowała także w imieniu Sekcji za niewykorzystywanie możliwości, jakie daje telewizja, nowo powstały teatr lalek w TVP. Tym razem protest wielu kolegów wywołało ograniczenie zadań aktorów-lalkarzy do działań animacyjnych, podczas gdy teksty wygłaszali aktorzy dramatyczni. Wróciły jednak znów sprawy norm aktorskich, ożywiły się seminaria szkoleniowe, sympatię wywołał projekt SATL-u we Wrocławiu, udało się po raz kolejny reaktywować czasopismo „Teatr Lalek”.

W zarządzie sekcji w 1967 pojawiły się, obok starych (Całkowa, ale i Wieczorkiewicz w roli wiceprzewodniczących) nowe nazwiska: Zenon Chojnowski, Zdzisław Owsik, Władysław Owczarzak, Stanisław Ochmański, Jan Puget. A jednak wydaje się, że z końcem lat 60. rola Sekcji Teatrów Lalek zaczęła się zmniejszać. Na zjeździe SPATiF-u w 1970 Monika Snarska usprawiedliwiała się, że sekcja pracowała mniej intensywnie, ale wiele się udało, zwłaszcza SATL, co spotkało się z brawurowym wystąpieniem Stanisława Stapfa, punktującym zasługi władz i środowiska wrocławskiego i mierny oddźwięk lalkarzy: teatry uchylają się od podjętych zobowiązań (stypendialnych), słuchacze pozbawieni są statusu studentów, wciąż nieuregulowane pozostają sprawy wojskowe, brak lokalu, żadnych szans na przedłużenie trwania studium. Kiedy posypały się wypowiedzi dotyczące norm i emerytur, rozmaitych problemów instytucji, braku uwzględniania specyfiki lalkowej, Snarska miała dość. Nie zgodziła się na dalsze kandydowanie.

Zjazd SPATiF-u w 1970 roku wybrał na przewodniczącego sekcji lalkowej Jana Wilkowskiego, który pełnił tę funkcję przez całe lata 70. Wilkowski, chwilę wcześniej odsunięty od kierowania warszawską Lalką, był bez wątpienia najlepszym kandydatem. W Zarządzie Głównym znalazła się Leokadia Serafinowicz i ponownie Władysław Jarema, choć jego czas powoli mijał. Jarema coraz rzadziej angażował się w środowiskowe spory. Wilkowski okazał się wielce użyteczny. Reżyserował wówczas niewiele, mieszkał w Warszawie, był więc niejako pod ręką i nade wszystko miał wielki środowiskowy autorytet i cieszył się ogólną sympatią. Własnoręcznie pisał rozmaite pisma, w których widać i umiar, i klasę zarazem. Jak zwykle w środowisku działo się wiele, nie brakowało konfliktów i porażek. Znów upadło czasopismo „Teatr Lalek” i przez całe dziesięciolecie nie udało się go wskrzesić, choć wielokrotnie podejmowano próby. Wielkie emocje w 1972 wzbudzało odejście Henryka Ryla z funkcji szefa artystycznego Arlekina. Wspólne stanowisko Wilkowskiego i Gustawa Holoubka, prezesa SPATiF-u, by jednocześnie zwolnić dyrektorkę Arlekina Reginę Elkanową, powołać kogoś nowego, a Ryla zostawić na etacie reżysera, zostało zrealizowane dopiero w kilkanaście miesięcy później.

Połowa lat 70. to też i dobre decyzje, nie bez udziału sekcji lalkowej: powstały Wydziały Lalkarskie, najpierw we Wrocławiu, potem w Białymstoku. Coraz bardziej polaryzowały się jednak poglądy na temat ówczesnego lalkarstwa i artystycznych oblicz poszczególnych scen. Wiesław Hejno, członek zarządu sekcji, przygotował w 1972 tekst do dyskusji o sytuacji aktora-lalkarza w Polsce. Analizując relacje aktor-teatr, aktor-reżyser, aktor-przedstawienie, aktor-postać sceniczna i aktor-widz, zakwestionował cały system polskiego lalkarstwa instytucjonalnego. Ocenił je jako „amatorszczyznę, chałturnictwo i bylejakość”. Tekst ten, z pewnością przerysowany w odniesieniu do całego życia lalkarskiego, odwoływał się jednak do realnej rzeczywistości. I musiał boleć. Wówczas doszło też do słynnego konfliktu wokół Jana Dormana w związku z jego Choinką Futurystów wystawioną na festiwalu w Opolu w 1973. Afera z tzw. „incydentem wychowawczym” podczas Dormanowskiego happeningu była symptomatyczna i sporo mówiła o środowiskowych napięciach, także w samym SPATiF-ie, bo i sprowokował ją list działaczy sekcji lalkowej: Moniki Snarskiej i Krzysztofa Niesiołowskiego. Wprawdzie byli osobiście urażeni za wciągnięcie ich na scenę i poddanie happeningowym działaniom, ale swoje oburzenie skierowali na obecność na sali widowiskowej grupy dzieci, podczas gdy na scenie trwała uteatralniona niby alkoholowa libacja. W swoim piśmie do Zarządu Głównego SPATiF podkreślali, że występ ten naruszył dobre imię teatru lalek i miał antywychowawczy wpływ na dzieci. List ten rozpętał burzę wokół Jana Dormana. TVP natychmiast wycofała z programu telewizyjnego festiwalu teatrów lalek dla dzieci spektakl Teatru Dzieci Zagłębia, odwołano kolejną edycję Herodów w Będzinie. Nie pomogły listy do ZG SPATiF Leokadii Serafinowicz, Krystyny Mazur („Powiało atmosferą palenia czarownic na stosie. Na stosie małych urażonych ambicji i jeszcze mniejszych prywatnych interesów. Przez zniszczenie działalności artystycznej i społecznej Jana Dormana nie podniesie się poziom innych teatrów lalkowych, niestety coraz niższy od wielu już lat.”), Jana Potiszila, wyjaśnienia samego Dormana, oświadczenie opolskiego wychowawcy, który samowolnie wprowadził grupkę młodocianych widzów. Wilkowski w imieniu sekcji, po kilkumiesięcznej wymianie pism, poprosił Zarząd Główny o zamknięcie sprawy Dormana, argumentując, że reżyser nie ponosi odpowiedzialności za dzieci na widowni, a uznanie przez samego Dormana, że było to działanie nieudane powinno być wystarczającą satysfakcją, jakiej można się domagać od artysty. Jednocześnie w imieniu sekcji lalkowej prosił o obronę Dormana przed konsekwencjami, jakie ten już ponosi. Niestety, Dorman popadał w niełaskę coraz bardziej, aż w 1978 musiał zrezygnować z kierowania założonym przez siebie TDZ.

Wilkowski kontynuował funkcję przewodniczącego i w następnej kadencji. Do zarządu sekcji wróciła Monika Snarska (wiceprzewodnicząca), byli też: Wojciech Wieczorkiewicz (wiceprzewodniczący), Halina Borowiak, Teresa Gąsiorowska, Wiesław Hejno, Krzysztof Rau, Krzysztof Niesiołowski, Zdzisław Owsik, Jan Plewako, Michał Zarzecki, Maria Sikorska. Wielu zatem artystów o silnych osobowościach i zróżnicowanych poglądach. Doprawdy chyba nikt poza Wilkowskim nie mógł sterować takim okrętem. Decydowała się wówczas m.in. sprawa lokalizacji przyszłego Wydziału Reżyserii Teatru Lalek i zaostrzał spór między Wrocławiem i Białymstokiem. Stanowisko sekcji lalkowej było salomonowe, ale przecież tworzyli ją ludzie czynnie związani z obydwiema uczelniami: Wilkowski napisał w imieniu sekcji, że ta przyjmie każdą decyzję Rady Wyższego Szkolnictwa Artystycznego po przeanalizowaniu wszystkich argumentów. Za niepoważne uznawano elementy konkurencyjności między wydziałami, ale ta rywalizacja była faktem przez wiele jeszcze lat, dopóki z obydwu uczelni nie odeszli artyści tworzący przed laty szkołę wrocławską i białostocką.

W końcu 1979 zorganizowano z inicjatywy Sekcji Teatrów Lalek kolejną środowiskową naradę. Odbywała się ona już rutynowo we własnym gronie, ale to grono było silnie wzmocnione międzynarodowo: Henryk Jurkowski od kilku już lat był sekretarzem generalnym UNIMA i to on zgłosił protest przeciwko podziałom wśród lalkarzy. Dorman i Ryl, Zarzecki i Wieczorkiewicz to jedno środowisko – mówił. I konieczna jest lalkarska różnorodność: dla dzieci teatr afirmujący, dla młodzieży – odpowiadający „rozdarciu świata”. Wówczas zachęcał, by szkolenie lalkarzy oprzeć na kształceniu aktora dramatycznego, wzbogacając je specjalnymi umiejętnościami lalkarskimi, by oprzeć się na wzorach zagranicznych, skoro nie mamy kadry szkoleniowej. Ale otworzył puszkę Pandory. Jan Zbigniew Wroniszewski grzmiał, że lalki odsunięto w cień, wygłosił obszerny referat w obronie lalki i o rozmaitych jej zagrożeniach, Freda Leniewicz kategorycznie sprzeciwiła się wydziałowi reżyserii we Wrocławiu i powróciła do wizji studiów przyteatralnych, praktyce u Zofii Jaremowej czy Juliusza Wolskiego dla przykładu, Krzysztof Rau upierał się przy Wydziale. Czasy były coraz trudniejsze, a konflikty wciąż te same.

Wojciech Wieczorkiewicz, od 1979 nowy przewodniczący sekcji lalkowej i współorganizator tej narady, trafił na szczególny moment. W przeszłości kilkakrotnie był wiceprzewodniczącym. Jego dalekowzroczne pomysły rzadko akceptowano środowiskowo. Teraz rozstawał się z poznańskim Marcinkiem i mógł wykazać się inicjatywą. Chyba się nie udało. Była to kadencja krótka. Na pierwszym zebraniu sekcji rezygnację złożyła Monika Snarska (wybrana wiceprzewodniczącą), wkrótce zmarł Franciszek Puget, znów zarząd składał się głównie z przedstawicieli szkół w Białymstoku i Wrocławiu: Wojciech Kobrzyński i Krzysztof Rau (wiceprzewodniczący), Anna Proszkowska, Jan Plewako, Tomasz Jaworski, Teresa Sawicka oraz Halina Naszarkowska. Udało się odbyć sesję wyjazdową sekcji w Rzeszowie w związku z trwającym tam napięciem i rezygnacją z funkcji dyrektora Zbigniewa Umińskiego, nieustępliwie kontynuowano zabiegi o zrównanie norm i stawek z dramatem dla aktorów, reżyserów i scenografów teatrów lalek, ale sytuacja, w jakiej znalazła się Polska paraliżowała stare struktury organizacyjne, zwłaszcza że młody ruch związany z Solidarnością nabierał rozpędu i szeroką falą wszedł także do życia teatralnego.

W 1981 roku przewodniczenie sekcji lalkowej objął Władysław Owczarzak, jego zastępcami byli: Henryk Pijanowski i Teresa Kaczorowska. Owczarzak, wieloletni aktor toruńskiego Baja Pomorskiego (z czasem zaczął reżyserować), został chyba pierwszym czynnym aktorem-lalkarzem stojącym na czele sekcji. ZASP tracił jednak wyraźnie pozycję. Owczarzak oficjalnie mówił, że Solidarność nie liczy się z opinią stowarzyszenia, a to Solidarność miała wówczas wielką siłę. Wszelkie starania sekcji o wzmocnienie pozycji finansowej lalkarzy przechodziły zatem bez echa. W początku stanu wojennego ZASP, jak wszystkie inne organizacje, został zawieszony. Jesienią 1982 na zebraniu sekcji Owczarzak podkreślał, że mimo zawieszenia jego kontakt z MKiS, gdzie jednak wciąż decydowano o sprawach lalkowych (od kilku lat za teatr lalek odpowiadała Wiesława Domańska), nie był zerwany. Ale udział sekcji w podejmowanych decyzjach był coraz mniejszy. Nie zwracano się nawet o jej opinię w sprawach powoływania dyrektorów czy szefów artystycznych. Nie miał zgody ZASP-u ani Andrzej Bieżan w Poznaniu, ani Bogusław Kierc w Wałbrzychu. W kilku teatrach stanowiska dyrekcyjne nie były obsadzone (Lalka po odejściu Stecewicza, Katowice) i nie było na nie propozycji. Katastrofalnie wyglądała sytuacja na rynku reżyserskim. Na jednym z zebrań Emilia Umińska zgłosiła przytomną propozycję, by raz na trzy lata sekcja dokonywała oceny konkretnych dyrekcji. Była to jednak wyłącznie sugestia. Nigdy, także w przyszłości, nie wcielona w życie. Władysław Owczarzak w imieniu sekcji opowiedział się też przeciwko bojkotowi telewizji przez lalkarzy, wbrew stanowisku Jana Englerta, że lalkarzy bojkot również powinien dotyczyć. Nie po raz pierwszy środowisko lalkarskie wybierało strategię w zależności od potencjalnych własnych korzyści. Teraz znów broniło się przed bojkotem, bo przecież trudno oczekiwać – argumentowano – żeby dzieci były ofiarami politycznych perturbacji, ale w podtekście stały kwestie ambicjonalne: prestiżowe i finansowe. Andrzej Szczepkowski, prezes Zarządu Głównego, dyplomatycznie postanowił, by każda grupa postępowała zgodnie z przekonaniami, ale chwilę później, 1 XII 1982 ZASP po prostu został rozwiązany.

Ożył, w nowej opcji i bez porozumienia z rozwiązanym zarządem, w początku 1984 roku. Komisja organizacyjna sekcji lalkowej ustaliła zebranie wyborcze na 5 III 1984 i wówczas wyłoniono nowy zarząd, na którego czele stanął Wiesław Hejno, kierujący Wrocławskim Teatrem Lalek i tamtejszym Wydziałem Lalkarskim. Pełny skład zarządu sformułowano do wakacji, znaleźli się w nim: Henryk Pijanowski (wiceprzewodniczący), Wojciech Kobrzyński, Krzysztof Rau, Wojciech Deneka, Wiesław Kusa, Marian Ołdziejewski i Maciej K. Tondera. Hejno z miejsca zmienił nazwę sekcji, która od 5 III była Sekcją Teatru Lalki i Aktora. Może liczył i na to, że obecność aktora w nazwie ułatwi pertraktacje w sprawie zrównania pozycji lalkarza z aktorską profesją? Jesienią tego roku wystosował do środowiska pismo dziękując za osiągnięcia poprzednikom i ogłaszając, że przyszła kolej „na nas”. Nowe nie zagościło jednak na długo.

Wiosną 1985 odbyły się kolejne wybory i na stanowisko przewodniczącego powrócił Władysław Owczarzak, podobnie Teresa Kaczorowska, Henryk Pijanowski utrzymał funkcję zastępcy. Pojawili się też nowi aktorzy-lalkarze: Regina Załuska, Jan Harenda, Jan Kaleta, Tomasz Pietrasik, Irena Wosatka oraz Elżbieta Janiszewska, wkrótce dokooptowana do zarządu w roli sekretarza. Był to pierwszy zdecydowanie aktorski zarząd, niemal bez reżyserów czy dyrektorów teatrów. Sekcja kontynuowała intensywną pracę nad szkoleniem adeptów i łagodzeniem rozmaitych konfliktów, które teraz zdominował kilkuletni impas w warszawskiej Lalce wokół Zenona Kaszubskiego i Romana Kłosińskiego. Wystąpiła ponadto z protestem wobec pomysłu likwidacji niektórych teatrów, w tym i lalkowych. Na porządku dziennym stawały i inne teatralne konflikty: z młodymi reżyserami, którzy tuż po szkole białostockiej obejmowali teatry i różnie sobie w tej pracy radzili; podnoszono kłopoty szkoły wrocławskiej, po której nikt nie trafiał do lalek, ale pojawiały się i nowe  sprawy, np. losów archiwum Dormana, które po śmierci artysty znalazło się na bruku.

Owczarzak kontynuował swą funkcję także w kolejnych kadencjach, aż do 1996 roku. W roli wiceprzewodniczącego sekcji wystąpił jedynie w latach 1990-1991, kiedy wybrano na szefową młodą aktorkę łódzkiego Pinokia Urszulę Binkowską, lecz ta po niespełna roku złożyła rezygnację. Szefował Sekcji w 1988, kiedy negocjowano możliwości porozumienia w środowisku teatralnym pomiędzy działaczami rozwiązanego w 1982 ZASP-u i jego nowej wersji z lat stanu wojennego. Swoistym ukoronowaniem działalności Władysława Owczarzaka-przewodniczącego było uroczyste zebranie Sekcji Teatrów Lalek 21 III 1994 połączone z wręczeniem medali wybitych z okazji 75-lecia ZASP-u wybitnym lalkarzom. Otrzymali je m.in. Marta Janic, Zofia Jaremowa, Leokadia Serafinowicz, Monika Snarska, Natalia Gołębska, Joanna Piekarska, Wiesław Hejno, Adam Kilian, Krzysztof Niesiołowski, Stanisław Ochmański, Krzysztof Rau, Wojciech Wieczorkiewicz, Jan Wilkowski i Jerzy Zitzman. Także za jego kadencji, po kilkuletniej przerwie, w 1995 ZASP doprowadził do wznowienia działalności Komisji Egzaminacyjnej dla Aktorów-Lalkarzy i przejął od MKiS prowadzenie egzaminów eksternistycznych (prowadził je do 2015 roku, kiedy w zasadzie w teatrach lalek przestano zatrudniać adeptów). Po 1996 roku Władysław Owczarzak nadał służył sekcji swoim wieloletnim doświadczeniem, pozostając jeszcze wielokrotnie aktywnym członkiem zarządu.

Początek lat 90., czas rodzącej się demokracji, był wyjątkowo trudny. Załamał się przecież cały system finansowy, na którym oparta była struktura teatrów instytucjonalnych. Próbowano ukoić rany po wciąż odbijającym się czkawką stanie wojennym. Silne emocje uniemożliwiające współpracę przejawiali zwolennicy różnych opcji politycznych. Jednocześnie próbowano coś zmieniać, naprawiać, budować, kiedy wszystko wokół się rozpadało. Dużo dyskutowano. To wówczas pojawiły się projekty minister kultury Izabelli Cywińskiej dotyczące kategoryzacji teatrów, także lalkowych. Sekcja od początku była przeciwna, by względy artystyczne miały decydować o istnieniu lub nie całych zespołów. Władysław Owczarzak przekonywał znów uparcie, że państwo ma je chronić, bo wszystkie pełnią funkcje edukacyjne, skierowane są do dzieci, a te wymagają ochrony. Ale to były tylko dyskusje. Nikt żadnych reform w środowisku teatralnym nie przeprowadził. Trwały spory i konflikty wokół rutynowych spraw: konwencji twórcy-wykonawcy, wieku emerytalnego lalkarzy, i lokalnych napięć: przyszłości słupskiej Tęczy w związku z konfliktami dyrekcyjnymi, teatru w Olsztynie, który został pozbawiony siedziby, Fraszki – ostatecznie wcielonej do Lalki, perturbacji z kierownictwem Guliwera (za dyrekcji Marcina Jarnuszkiewicza), coraz silniejsze tarcia wokół Piotra Tomaszuka kierującego gdańską Miniaturą, awantury i strajki w Będzinie, znów napięcia w Lalce na linii Krzysztof Rau – Jan Woronko. Sekcja lalkowa ZASP-u w to wszystko musiała wkraczać, wyjaśniać, zajmować stanowisko. Trudno się dziwić, że Urszula Binkowska porzuciła swoje obowiązki, z którymi dużo łatwiej radzili sobie doświadczeni związkowcy, mający więcej spokoju i dystansu wobec wszelkich zmian. Był to jednak czas, kiedy lalkarze niemal na stałe zasiedli w Zarządzie Głównym ZASP-u. W 1990 Krzysztof Rau był nawet wiceprezesem, w 1993 na członków zarządu wybrano Elżbietę Janiszewską i Jaromira Chomicza.

Elżbieta Janiszewska zdobywała doświadczenia związkowe przy Owczarzaku. Pojawi się jeszcze wielokrotnie wśród działaczy sekcji lalkowej, podczas gdy inni koledzy z reguły pozostawali jedną czy dwie kadencje, rzadko dłużej: Agnieszka Andruszko, Jaromir Chomicz, Ryszard Doliński, Józef Frymet, Eugeniusz Jachym, Janina Keszkowska, Andrzej Łazarski, Małgorzata Płońska-Bartsch, Aleksandra Para, Konrad Szachnowski, Andrzej Szymański, Marek Trębiński, Andrzej Ulrich, Zbigniew Wilczyński, Irena Wosatka, Halina Wołosewicz.

W latach 1996-2002 Elżbieta Janiszewska była przez dwie kadencje przewodniczącą sekcji. Decentralizacja z końca lat 90., całkowite przekazanie teatrów samorządom, osłabiło środowisko, zmniejszało stopniowo rolę MKiS, w konsekwencji i rangę środowiskowej opinii, najpełniej reprezentowanej przez ZASP. Samorządy wprawdzie nadal mogły, lecz już nie musiały, konsultować z Sekcją Teatrów Lalek swoich decyzji. I coraz częściej rezygnowały z tej możliwości. W efekcie działania sekcji, obok rzecz jasna spraw członkowskich i organizacyjnych, w znacznie większym stopniu koncentrowały się na akcentowaniu wydarzeń lalkarskich, podkreślaniu ich rangi, przypominaniu zasług lalkarzy, celebrowaniu jubileuszy indywidualnych i zbiorowych, wnioskach o nagrody, fundowaniu własnych nagród, w miarę możliwości inicjowaniu rozmaitych akcji.

W 1996 Piotr Tomaszuk, współtwórca Wierszalina, bodaj jako pierwszy lalkarz otrzymał przyznawaną przez Zarząd Główny ZASP doroczną nagrodę im. Leona Schillera za całokształt twórczości. Nagrodą Schillera, za wybitne osiągnięcia w dziedzinie sztuki lalkarskiej, ZASP uhonorował w kolejnych latach jeszcze trzech lalkarzy: Marcina Bikowskiego (2008), Agatę Kucińską (2012) i Grzegorza Mazonia (2015). Jubileuszowych listów gratulacyjnych, wystąpień o medale i odznaczenia było oczywiście znacznie więcej. Kontynuowano również szkolenia adeptów, bo choć szkoły (wrocławska i białostocka) dostarczały coraz więcej wykształconych lalkarzy, wciąż nie brakowało i adeptów w teatrach oraz reżyserów bez uprawnień, stąd regularnie przeprowadzano eksternistyczne egzaminy aktorskie i reżyserskie.

Elżbieta Janiszewska za swojej kadencji zainicjowała przyznawanie przez Sekcję Teatrów Lalek nagród indywidualnym lalkarzom i teatrom. To była doprawdy ważna decyzja. Nagrodami nie rozpieszczano dotąd lalkarskiego środowiska, zwłaszcza aktorów. Po raz pierwszy nagrodę sekcji ufundowano na toruńskim festiwalu Spotkania. Z początku była to inicjatywa toruńskiego Koła ZASP, wkrótce przejęta przez Zarząd Sekcji. W 1997 roku przyznano ją warszawskiej Lalce za Wyprawę do wnętrza ziemi w reżyserii Ondreja Spišaka i odtąd należy ona do regulaminowych wyróżnień festiwalu, choć głosują wyłącznie członkowie Sekcji Teatrów Lalek. W 2000 roku nagroda ta otrzymała imię Jana Wilkowskiego i precyzyjny zakres: „za kreację w dziedzinie animacji”. Na przestrzeni ponad dwudziestu lat otrzymało ją wielu artystów: aktorów, zespołów aktorskich i teatrów z Polski i ze świata, m.in. hiszpańska Compania Jordi Bertrana, Neville Tranter, Duda Paiva, Marcin Bikowski, Divadlo Alfa z Pilzna, Artur Romański, Teatr Animacji z Poznania, Malabar Hotel.

Od 2001 Sekcja Teatrów Lalek przyznaje Nagrodę im. Władysława Jaremy na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu. Otrzymują ją aktorzy-lalkarze lub zespoły aktorskie. Wśród laureatów byli m.in. Włodzimierz Pohl i Ryszard Sypniewski, Tomasz Szczygielski i Agnieszka Zyskowska, Marcin Bikowski, Małgorzata Bulska, Agata Kucińska, zespoły teatrów lalek we Wrocławiu, Bielsku-Białej, Krakowie, Poznaniu, aktorzy warszawskiego Baja.

Tradycję przyznawania środowiskowych nagród rozszerzyła jeszcze Henryka Korzycka, przewodnicząca Sekcji Teatru Lalek przez pięć kolejnych kadencji w latach 2002-2016. Korzycka sekretarzowała sekcji w ostatniej kadencji Elżbiety Janiszewskiej i była dobrze zaznajomiona ze związkowymi procedurami. Od pewnego czasu coraz mniej było zresztą środowiskowych konfliktów wymagających reakcji ZASP, toteż ściślejsza i bliższa stawała się współpraca wewnątrzzwiązkowa, zwłaszcza z Radą Programową i Zarządem Głównym. Zmniejszała się też liczba członków sekcji (ok. 300). Jedni odchodzili z powodów naturalnych, innych ograniczały składki członkowskie, niewielu młodych lalkarzy wstępowało w szeregi ZASP. Zresztą dyskutowano też głównie sprawy dotyczące długoletnich aktorów: dokumentacje na potrzeby emerytalne, trudne do udowodnienia kwestie uszczerbku na zdrowiu lalkarzy, zapomogi, uposażenia i emerytury. Sekcja uczestniczyła w rozmowach z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej, w spotkaniach z marszałkami i prezydentami miast w sprawie modelu organizacji teatrów, a po wejściu Polski do Unii Europejskiej, zgodnie z jej dyrektywami, ZASP stopniowo przechodzi na funkcjonowanie w ramach nowych zasad Organizacji Zbiorowego Zarządzania prawami autorskimi.

Wśród nowych spraw, które stanęły także przed Sekcją Teatrów Lalek, jest wypracowanie stanowiska wobec środowiska amatorskiego, które – też w związku z dyrektywami UE – wkrótce wejdą w struktury ZASP-u, trudne rozmowy z kuratoriami w kwestii eliminacji grup chałturniczych, silnie umocowanych w życiu teatralnym. Przedstawiciele sekcji lalkowej regularnie zasiadają w komisjach konkursowych kandydatów na  przyszłych dyrektorów teatrów lalek. No i wciąż pozostaje skomplikowana codzienność, ta międzyludzka, zwłaszcza że wielu zasłużonych i wieloletnich artystów-lalkarzy i zarazem członków ZASP jest zgorzkniałych, zrezygnowanych, czują się oni przez lata niedoceniani, a dziś zdani na siebie samych. To dlatego z taką troską sekcja śledzi już od lat wszelkie jubileusze, rocznice, zwłaszcza artystów indywidualnych. Stąd listy gratulacyjne, wystąpienia o odznaczenia (resortowe i państwowe), nagrody, dbałość o to, co dzieje się poza instytucjami.

Do Nagrody im. Wilkowskiego i Nagrody im. Jaremy, doszła nagroda przyznawana podczas Festiwalu Solistów Lalkarzy w Łodzi (2007-2011), od 2012 roku także Nagroda im. Jerzego Zitzmana – na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Lalkarskiej w Bielsku-Białej. Ich laureatami byli najczęściej obcokrajowcy, ale to też efekt jakości polskiego lalkarstwa, często mniej skoncentrowanego na sztuce animacji czy ogólnie sztuce ożywionej materii. Werdykty Sekcji Teatrów Lalek zdają się silnie podkreślać gatunkową osobność lalkarstwa, podczas gdy środowisko akcentuje głównie jego teatralność.

Jakby na potwierdzenie troski o lalkową specyfikę Sekcja Teatrów Lalek zainicjowała w ostatnim dziesięcioleciu dwie ważne akcje. Najpierw, w 2010, ufundowała swoją nagrodę główną „Henryk” – statuetkę z brązu i ceramiki przedstawiającą aktora trzymającego lalkę. Statuetka, zaprojektowana przez rzeźbiarkę Annę Wszyndybył, jest przyznawana za wybitne osiągnięcia artystyczne lub całokształt pracy artystycznej w teatrze lalek. Patronem nagrody został Henryk Ryl, pierwszy przewodniczący Sekcji Teatru Lalek. W ciągu 10 edycji „Henryka” otrzymali: Anna Proszkowska, Adam Kilian, Włodzimierz Fełenczak, Stanisław Ochmański, Janusz Ryl-Krystianowski, Jan Plewako, Michał Zarzecki, Barbara Muszyńska, Krzysztof Rau, Aleksander Skowroński, Ryszard Doliński, Mikołaj Malesza, Grzegorz Kwieciński, Elżbieta Węgrzyn, Eva Farkašová, Krzysztof Dzierma, Ewa Piotrowska, Wiesław Hejno, Konrad Szachnowski, Waldemar Wolański, Jolanta Góralczyk, Bogusław Kierc, Agata Kucińska i Zbigniew Litwińczuk.

Od 2013 roku nagrodę Henryka przyznaje się z okazji Dnia Lalkarza, organizowanego przez Sekcję Teatrów Lalek ZASP i Polski Ośrodek UNIMA. Idea Światowego Dnia Lalkarza, zgłoszona w 2000 roku przez irańskiego artystę Javada Zolfaghri podczas Kongresu UNIMA w Magdeburgu, została ostatecznie przyjęta w 2002 roku w Atlancie. Dzień Lalkarza obchodzi się każdego 21 marca, od 2003 roku. W Polsce z początku świętowano ten dzień w poszczególnych teatrach. ZASP-owi zależało na uroczystościach centralnych, łączących środowisko i dziś już śmiało można powiedzieć, że inicjatywa ta przyjęła się. To ważny dzień nie tylko Sekcji Teatru Lalek, ale wszystkich polskich lalkarzy. Towarzyszą mu rozmaite imprezy, a punktem kulminacyjnym jest wręczenie statuetki „Henryka”.

Od 2006 można powiedzieć, że zarząd sekcji niewiele się zmieniał. Wiceprzewodniczącym był Konrad Szachnowski, sekretarzem – Elżbieta Janiszewska. W 2016 Henrykę Korzycką w funkcji przewodniczącej zastąpiła Katarzyna Kulik, wszak Korzycka została, wraz z Elizą Mieleszkiewicz, wiceprzewodniczącą.

I zakres działań Sekcji Teatrów Lalek jest dziś podobny jak w ostatnich dwóch dekadach. Działania na rzecz jedności polskiego środowiska lalkarskiego w stulecie ZASP-u i już niemal 70-lecia jego sekcji lalkowej to wciąż najważniejsze wyzwania. Niech trwa lalkowy ZASP!

 

[1] W tekście wykorzystano dokumenty archiwalne Sekcji Teatrów Lalek ZASP znajdujące się w zbiorach Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie (Kat. A, 5/2, 4, 7, 9-11, 12), jak również notatki z rozmów autora przeprowadzanych w różnym czasie m.in. z Janem Wilkowskim, Elżbietą Janiszewską, Henryką Korzycką.

You cannot copy content of this page

Kontakt
close slider


    Marek Waszkiel

    Będzie mi miło, jeśli do mnie napiszesz:

    Polityka prywatności