Pierwodruk: Marek Waszkiel, Obrazcow, TEATR LALEK 2001, nr 4, s. 9.
W końcu lat 70. po raz pierwszy spotkałem się z teatrem Siergieja Obrazcowa na żywo. Było to w Warszawie. Moskiewski Centralny Teatr Lalek pokazywał Don Juana’76. Spektakl poprzedziła konferencja prasowa. Na sali był prawdziwy tłum. Obrazcow brylował wśród dziennikarzy, był dowcipny i ujmujący. Mówił o swojej miłości do lalek. Miałem wrażenie, że uczestniczę w czymś ważnym. Nie sądzę, by konferencje prasowe przed występami lalkarzy należały wówczas do zwyczaju. Nigdy później, aż do dzisiejszego dnia, nie zdarzyło mi się uczestniczyć w Polsce w konferencji prasowej zapowiadającej występ lalkarzy. A przecież gościli nad Wisłą wszyscy wielcy. Dziś zadaję sobie pytania: kim był Obrazcow? jakie jest jego miejsce w teatrze lalek? co pozostało z jego spuścizny?
Bez wątpienia był jednym z wielkich lalkarzy XX wieku. Urzekał jako solista w swoich romansach z lalkami, czasem poetyckich, czasem ironicznych, zawsze przepełnionych niezwykłą osobowością artysty-lalkarza, który na oczach widzów kreuje swój świat, magiczną rzeczywistość podpatrzoną w codzienności, a przecież będącą własną wizją otaczającego świata.
Nie mniej ważne są zasługi Obrazcowa jako twórcy zespołu teatralnego. Bywało, że zespół aktorsko-techniczny uwijający się za parawanem liczył kilkadziesiąt osób. Rzadko jedną lalkę obsługiwał jeden animator. Jej konstrukcja wymagała z reguły obecności wielu aktorów, którzy wspólnie kształtowali postać sceniczną, odpowiadając za drobne elementy składające się na jedną całość. Zespołowe aktorstwo wyznaczyło styl lalkarski, wkrótce upowszechniony we wszystkich krajach Europy Wschodniej i Środkowej. W wielu krajach ten Obrazcowowski styl zyskał wkrótce narodową specyfikę, własne piętno wyciśnięte zwłaszcza przez scenografów.
To jednak Obrazcow zapoczątkował nową epokę lalkarstwa europejskiego. Największy wpływ wywarł na teatr lalek krajów byłego komunistycznego bloku, choć i artyści-lalkarze innych krajów odwoływali się do jego doświadczeń. Znaczenie Obrazcowa można dziś obserwować w trzech perspektywach: poziomu lalkarstwa (artyzm), jego społecznego miejsca (prestiż) oraz jego organizacyjnego kształtu (instytucja).
O Obrazcowie-artyście usłyszymy tu z pewnością wiele i raczej trudno będzie poszerzyć czy uzupełnić choćby refleksje naszych rosyjskich kolegów. Z perspektywy polskiego lalkarstwa warto może tylko odnotować, że Obrazcow zainspirował twórczość wielu wybitnych polskich lalkarzy, wśród nich Janiny Kilian-Stanisławskiej, która wiosną 1945 odbyła kilkumiesięczny staż w jego teatrze właśnie, czy wielkiego Władysława Jaremy, twórcy krakowskiego teatru „Groteska”, który związał się z lalkami zafascynowany Wielkim Iwanem Obrazcowa, obejrzaną jesienią 1939.
W okresie powojennym Obrazcow i jego teatr gościli w Polsce wielokrotnie. I chociaż w ówczesnej rzeczywistości ważne było, że Obrazcow reprezentuje teatr ze Związku Radzieckiego, więc teatr politycznie akceptowany i popierany, to ta rekomendacja mogłaby zapewnić co najwyżej przychylność polskiej prasy. Entuzjazm publiczności, także środowiska lalkarskiego, wynikał z faktu, że Obrazcow był wielkim artystą, a jego teatr reprezentował doprawdy znakomity poziom. Spektakle Obrazcowa ściągały do teatru ludzi, którzy nigdy wcześniej (ani później) nie oglądali przedstawień lalkowych. Obrazcow budował więc swoiste lalkarskie lobby. Jeszcze przed II wojną światową uzyskał niekwestionowaną pozycję w Związku Radzieckim; po wojnie z równą siłą oddziaływał na kraje satelickie. A trzeba powiedzieć, że roztaczał wokół siebie czar, któremu trudno się było oprzeć. Dochodziło do poważnych kłótni między lalkarzami o to, który teatr ma Obrazcow odwiedzić podczas wizyty w Polsce, czyj spektakl zaszczycić swoją obecnością, czyją dłoń uścisnąć. Życzliwa uwaga Obrazcowa wobec jakiegoś teatru mogła przesądzić o sympatii władz, nierzadko i wielkości dotacji na cały sezon. Obrazcow przez długie lata był punktem odniesienia dla tych wszystkich, którzy administrowali teatrami, wypowiadali się o teatrze lalek, a także teatry te tworzyli. Jak mało który twórca w całej powojennej historii teatru znajdował drogę do widowni, do krytyki, środowisk teatralnych, władz administracyjnych, dowodząc zawsze, że sztuka lalkarska to coś ważnego, czego nie sposób pominąć w świecie teatru, jak nie można pominąć dzieciństwa w życiu dorosłego człowieka.
Obrazcow niósł z sobą nie tylko ideę swego teatru, lalkarski styl, repertuar, sposób konstrukcji i animacji lalek, metodę pracy twórczej, doświadczenie zespołu teatralnego, ale także sposób organizacji instytucji teatralnej. Była to instytucja wzorowana na teatrze aktorskim, z tłumem pracowników, ze stałym budżetem, budynkiem, zespołem aktorskim i technicznym, pracowniami teatralnymi, administracją, całą magią cyfr, planów, sprawozdań, umów, norm etc. etc. etc. Wkrótce okazało się, że poza tak zorganizowaną instytucją tworzyć teatru lalek już się nie da. Nie tylko w Związku Radzieckim, ale też w Polsce, Czechosłowacji, Rumunii, Jugosławii, Niemczech wschodnich, Bułgarii, na Węgrzech, nawet w Mongolii i na Kubie.
O ile więc Obrazcow w kategoriach artystycznych uruchamiał wyobraźnię lalkarzy, ułatwiał im start, przygotowywał grunt do ich eksperymentów i poszukiwań, wielokrotnie zwieńczonych wielkimi sukcesami, o ile niejednokrotnie przecierał drogi lalkarzom, wprowadzając ich w rejony sztuki wysokiej, o tyle w sensie instytucjonalnym narzucał swój własny model funkcjonowania teatru, który wkrótce stał się modelem jedynie możliwym. Ten model w większości krajów Europy Środkowej i Wschodniej obowiązuje do dziś. Jest on wciąż szansą teatru, ale i jego wielkim ograniczeniem.
Oczywiście „winę” Obrazcowa trzeba tu wziąć w cudzysłów. Ale mówiąc o jego wielkiej roli w lalkarstwie XX wieku, trzeba pamiętać także o tym instytucjonalnym ograniczeniu.