Pierwodruk: Marek Waszkiel, O štyri roki neskôr/Four years later, w: program Babkarska Bystrica 2000, Puppetry Festival.
Cztery lata minęły od ostatniego spotkania w Bańskiej Bystrzycy. Mam wrażenie, że straciliśmy sporo czasu, straciliśmy przede wszystkim możliwość oglądania na bieżąco rezultatów artystycznych poszukiwań twórców teatru lalek w Słowacji, Czechach, w Polsce i na Węgrzech. Bo choć festiwali jest dużo, coraz więcej, Babkarska Bystrica jest jedna i wciąż – na przekór aktualnym tendencjom – skierowana jest przede wszystkim do środowiska teatralnego.
Na tle innych festiwali Babkarska Bystrica jest czymś szczególnym. Wprawdzie wygląda na to, że i jej formuła się zmienia, ale zasadnicza idea pozostała bez zmian: słowaccy lalkarze w konfrontacji z lalkarzami innych krajów środkowoeuropejskich. Ta konfrontacja przyniosła dość niezwykłe rezultaty, przynajmniej tak to widać z polskiej perspektywy. Dzięki Babkarskiej Bystricy w polskim lalkarstwie pojawiło się coś nowego. Odnowiona została współpraca z lalkarzami węgierskimi, którzy coraz częściej goszczą w Polsce. Zawiązane w Bańskiej Bystrzycy na przestrzeni ostatniej dekady kontakty twórcze, zwłaszcza z lalkarzami słowackimi i czeskimi, wciąż przynoszą konkretne rezultaty w pracy artystycznej poszczególnych teatrów. W polskich teatrach lalek powstaje coraz więcej przedstawień przygotowywanych przez słowackich i czeskich artystów. Jednym się to podoba, innym nie. Jedni widzą w tym poszerzenie oferty artystycznej, inni – zamach na polską narodową tradycję. Spór nie ma sensu. Przypomina dyskusje pomiędzy euroentuzjastami i eurosceptykami.
Jest jednak faktem, że artyści Słowacji i Czech, Ondrej Spišak, Ivan Hudak, Marian Pecko, Jan Zavarsky, Ewa Farkašova, Petr Nosalek, Tomaš Volkmer, Pavel Hubička i inni, wprowadzili do polskiego lalkarstwa kilka nowości: przede wszystkim nietuzinkowy repertuar oraz atrakcyjny teatr inscenizacji, utkany z ducha teatru, wizji plastycznej, rytmów muzycznych i działań aktorskich, niekoniecznie zdominowany przez tekst literacki. Lista polskich teatrów współpracujących z twórcami Słowacji i Czech wciąż się poszerza i nie kończy się na jednej wspólnej realizacji. Przynajmniej 6 polskich teatrów prowadzi dziś stałą współpracę, zapoczątkowaną tu, w Bańskiej Bystrzycy: teatry lalek w Białymstoku, Opolu, Katowicach, Toruniu, Lublinie i – przede wszystkim – warszawska „Lalka”.
Rezultaty tej współpracy miały być pokazane podczas Dnia Polskiego na Babkarskiej Bystricy’98. Zaproponowane wówczas spektakle, po kolejnych dwóch latach można by uzupełnić o nowe tytuły, bowiem współpraca lalkarska polsko-słowacko-czeska trwa nadal, choć jest to już współpraca z artystami znanymi, mającymi międzynarodową pozycję i własny styl. Jeśli pozwoliłem sobie w początkowym fragmencie tej refleksji na uwagę o straconym czasie, wynikało to stąd, że twórczość artystyczną trzeba śledzić na gorąco. Tymczasem od czterech lat niewiele wiemy o nowych zjawiskach lalkarskich, nowych tendencjach, młodych artystach.
To właśnie stało się jedną z ważnych przyczyn, dla których tegoroczna prezentacja polska zaczyna jak gdyby nowy etap naszej regionalnej współpracy. W programie festiwalowym znalazły się zespoły nigdy wcześniej w Bańskiej Bystrzycy nie pokazywane. Reprezentują one różne formy i modele współczesnego polskiego lalkarstwa. Obok teatru instytucjonalnego, Teatru Lalki i Aktora im. Andersena z Lublina, działającego już blisko 50 lat, wystąpi młoda grupa teatralna – Unia Teatru Niemożliwego z Warszawy, istniejąca raptem kilka lat. Obok doświadczonego mima i lalkarza, twórcy jednoosobowego Teatru Pinezka z Gdańska, Przemysława Grządzieli, pojawią się przedstawiciele najmłodszego pokolenia lalkarskiego, z pierwszą samodzielną, choć jeszcze warsztatową pracą reżysersko-aktorską firmowaną przez Akademię Teatralną w Białymstoku.
Spektakle polskie odwołują się do różnych konwencji teatralnych. Lubelskie Skrzydło anioła, to najnowszy spektakl Leszka Mądzika, twórcy Sceny Plastycznej KUL, jednego z najwybitniejszych ludzi teatru w Polsce, wypowiadającego się głównie poprzez światło i cień. Toporland – to oryginalna suita muzyczna na kontrabas i tekturę. Pinezkologia – jest atrakcyjną propozycją poetyckiego teatru ulicznego, łączącego klownadę, sztukę mimu i animację marionetkową. Wreszcie Miłość don Perlimplina do Belisy – to swobodna wariacja w oryginalnej technice teatru cieni na motywach dramatu Lorki.
Czy zaproponowane spektakle są reprezentatywne dla lalkarstwa polskiego AD 2000? Oczywiście, że nie. Są tylko propozycją, fragmentem mozaiki, w jaką układają się indywidualne poszukiwania artystów.